
Żadna kiełbasa kupiona w sklepie nie może się równać z kiełbasą zrobioną samodzielnie. Nie chodzi już nawet o to, że wiemy co jemy (chociaż to też duża zaleta). Domowa ma po prostu niepowtarzalny zapach i smak.
Według nas najlepsza kiełbasa jest zrobiona częściowo ze zmielonego mięsa, a częściowo z siekanego. Pozwala to uzyskać dobrą konsystencję. Tak więc część mięska, która powinna zostać zmielona, mielimy na dużych oczkach maszynki. Drugą część siekamy w średniej wielkości kostkę.
Aby nasza kiełbasa nie okazała się za sucha musimy odpowiednio dobrać proporcję mięsa tłustego i chudego. Dodanie odpowiedniej ilości tłuszczu pozwoli uzyskać odpowiednio soczysty produkt o dobrej konsystencji. My do kiełbasy dodajemy zmieloną na małych oczkach słoninę. Można też wykorzystać np. podgardle.
Przygotowanie kiełbasy zajmuje nam w sumie trzy dni. Pierwszego mielimy i kroimy mięso oraz słoninę. Przyprawiamy je, dodajemy sól peklową oraz zimną wodę. Następnie całość mieszamy minimum 15 minut, tak aby wszystkie składniki się połączyły, a następnie całość odkładamy na 24 godziny do lodówki.
Drugiego dnia nadziewamy kiełbasy. Używamy do tego jelitek wieprzowych. Można je kupić w wielu marketach. Przed ich użyciem trzeba pamiętać aby dobrze je przepłukać i namoczyć. Jelitka są mocno zasolone, więc jeżeli tego nie zrobimy, nasza kiełbasa może okazać się za słona.
My do nadziewania kiełbasy wykorzystujemy specjalną nakładkę, którą mamy w maszynce do mielenia mięsa.
Po nadzianiu kiełbasę odkładamy do lodówki.
Trzeciego dnia jedziemy wędzić na działkę. Po wsadzeniu kiełbasy do wędzarni nie zamykamy jej jeszcze lecz przez ok. godzinę osuszamy kiełbasę nad ciepłym powietrzem. Potem wędzimy w dymie przez ok. 3-4 godziny. Do wędzenia wykorzystujemy drewno z drzew owocowych (głównie z jabłoni i śliwki).
Dodajemy również trochę gałązek jałowca.
Po ok. 3 godzinach dość znacznie zwiększamy w naszej wędzarni temperaturę, dzięki czemu kiełbasy później już nie sparzamy. Po zakończeniu wędzenia produkt nadaje się do spożycia.
Pozwalamy jej jednak ostygnąć i dajemy do lodówki na jeden dzień, by dobrze ”stężała”
Domowo wędzonej kiełbasy nie da się porównać do sklepowej. Zapach wędzonego mięsa dominuje nad stołem:)
W sklepie też można dostać „swojską” kiełbasę, która domową jest tylko z nazwy. Kupne wędliny nie są złe (przynajmniej nie wszystkie), ale nigdy nie wiemy ile zawierają mięsa, a ile zbędnych wypełniaczy i wody. Czytając etykiety można trafić na takie smaczki jak barwniki, koszenila, karagen, fosforany, MOM, białko sojowe czy skrobia, czyli składnce mające poprawić wygląd i zamaskować skład wędliny. Tymczasem w tej domowej kiełbasce jedynym konserwantem jest sól peklowa, reszta to mięsko i zioła
Po uwędzeniu wygląda bardzo apetycznie i mocno zazdroszczę tego wspaniałego dymnego aromatu.